Recenzja filmowa: Jestem Céline Dion (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Jestem Céline Dion (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

Kiedy dorastałam, Celine Dion była na absolutnym topie, a były to jeszcze czasy, kiedy przede wszystkim liczył się talent. Nawet jeżeli z jej piosenkami nie zawsze mi było po drodze, to  uważałam, że nikt inny nie ma tak pięknej barwy głosu. W dokumencie jej poświęconym można zobaczyć również momenty jej triumfów, jednak temat przewodni jest zdecydowanie inny. To zdiagnozowana u piosenkarki choroba – zespół sztywności uogólnionej, znany również jako zespół sztywnego człowieka.

Dotyka jedną osobę na milion, nie wiadomo do końca skąd się bierze, nie ma na nią lekarstwa, postępuje przez lata i objawia się gwałtownym skurczem wszystkich mięśni. O tym Celine Dion opowiada wprost i szczerze. I naprawdę niczego nie ukrywa. Na początku dokumentu pojawia się nawet ostrzeżenie przed drastycznym ukazaniem choroby i dokładnie to dostajemy. Wiadomo, że znajdą się tacy, którzy dopatrzą się tu epatowania cierpieniem. Ja, chociaż nie przepadam za ekranowym ekshibicjonizmem, po seansie czuję tylko empatię. Nie wydaje mi się zresztą, żebym była w pełni w stanie pojąć, z czym się artystka musi mierzyć, gdybym tego po prostu nie zobaczyła. Jak zwykle obraz mówi więcej niż tysiąc słów.

Nigdy za bardzo mnie nie interesowało, jaka jest Celin Dion, kiedy schodzi ze sceny, a szkoda bo przynajmniej z tego dokumentu wynika, że to fajna osoba, obdarzona dużą dawką poczucia humoru. I wypada bardzo naturalnie. Ostatnio oglądam dużo dokumentów o znanych i lubianych i z przykrością stwierdzam, że wielu z nich nie rozumie koncepcji filmu dokumentalnego. Nadal starają się kreować rzeczywistość i wypada to sztucznie. Tutaj tego nie ma. Może to zasługa sprawnej reżyserki, ja jednak stawiałabym na bezpretensjonalność głównej bohaterki.

Oczywiście jest to smutny seans, zwłaszcza kiedy widzimy, że Celine Dion nie może już śpiewać, co jest dla niej największą tragedią. Mimo wszystko cały czas próbuje i pracuje nad głosem, na tyle na ile pozwala jej na to choroba. To na pewno zabrzmiałoby zbyt melodramatycznie, gdyby stwierdzić, że tym dokumentem diva żegna się z fanami. Sama Dion nie traci nadziei na polepszenie swojego stanu zdrowia. Nie da się jednak ukryć, że jest to być może jakaś próba oswojenia widowni z faktem, że raczej już nie zobaczy swojej idolki na scenie. Trzymając kciuki za artystkę, warto obejrzeć ten dokument, bo jest to ciekawa i przejmująca propozycja nie tylko dla tych, którzy za nią tęsknią.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Irene Taylor

Ocena: 7/10